Szukam najlepszych rozwiązań

Piotr Kliński

 

Jak to się stało, że wybrał Pan zawód projektanta instalacji wentylacji i klimatyzacji?
Sam wybór kierunku studiów był sprawą dość przypadkową – namówił mnie przyjaciel z liceum. Myślałem o zawodzie inżyniera, ale te tak zwane w żargonie studenckim „spłuczki” początkowo nie wydawały mi się dziedziną dającą nadzieję na interesującą pracę. Dopiero mniej więcej od trzeciego roku studiów, gdy rozpoczęły się ćwiczenia projektowe z rożnych specjalności branżowych, nabrałem w pełni chęci do poświęcenia się tej profesji. Po studiach rozpocząłem karierę zawodową od pracy w wykonawstwie. Potem na trzy lata wróciłem jako asystent na swoją uczelnię, później pracowałem w specjalistycznej firmie handlowej. Jednak przez cały czas dodatkowo projektowałem, współpracując z firmami wykonawczymi i projektowymi. Dzięki temu udało mi się uzyskać uprawnienia projektowe. Zdobyte doświadczenia przekonały mnie, że praca projektanta pozwala w najwyższym stopniu wykorzystać wiedzę zdobytą w trakcie studiów i jednocześnie umożliwia dalszy rozwój. Każdy projekt to osobna historia i zawsze można znaleźć ciekawy problem do rozwiązania.

Co Pan najbardziej lubi w tym zawodzie?
W ogóle lubię swoją pracę i trudno to „naj” wyodrębnić. Lubię, gdy to, co na początku jest tylko wytworem naszej wyobraźni, w końcu przybiera realną, trwałą postać. To, że można potem spotykać w swoim otoczeniu materialne świadectwo własnej pracy. Z drugiej strony wszystko co projektujemy w tej branży, żyje własnym życiem i wchodzi w interakcje zarówno z budynkiem, jak i jego użytkownikami. Zmusza to projektanta do przewidywania ewolucji tych układów w przyszłości. Szczególnie w przemyśle instalacje podlegają częstym modernizacjom z uwagi na zmiany technologii, sposobu użytkowania pomieszczeń czy też dążenie do poprawy warunków pracy. Lubię, gdy wprowadzając zmiany, wymienimy lub dołożymy elementy, a układ jako całość nadal działa.

Który projekt w swojej dotychczasowej karierze uważa Pan za największy sukces?
Myślę, że mój najważniejszy projekt to Termo Studio, czyli pracownia projektowa, którą od dwudziestu lat prowadzimy z moim wspólnikiem Grzegorzem Piskorzem. Zakładając ją, mieliśmy już doświadczenia zawodowe i może nie do końca wiedzieliśmy, jak chcemy pracować, ale na pewno byliśmy przekonani, jak nie chcemy. Biorąc pod uwagę, że trwamy już od dwóch dekad, zbudowaliśmy prawie trzydziestoosobowy zespół, wychowaliśmy pokaźną grupę samodzielnych projektantów i cały czas ta praca daje nam zadowolenie i satysfakcję, mogę to przedsięwzięcie uznać za sukces.

Jest Pan projektantem z dużym doświadczeniem. W rozwój jakich umiejętności, Pana zdaniem, po-winien zainwestować początkujący inżynier HVAC, który dopiero planuje karierę zawodową?
Przede wszystkim zachęcam do wykorzystania czasu studiów na studiowanie. Obecnie politechniki w trakcie edukacji niewiele czasu poświęcają na analizę i rozwiązywanie rożnych problemów. Metodyka nauczania jest bardziej szkolna niż uniwersytecka. Dobre podstawy teoretyczne mogą okazać się w przyszłości bardzo potrzebne, zwłaszcza jeśli przyjdzie nam szybko zidentyfikować i zrozumieć problem, a potem decydować o sposobie jego rozwiązania. Stoimy na progu rewolucji BIM-owej. Na razie narzędzia komputerowe kojarzone są głownie z modelowaniem 3D i przestrzenną prezentacją rysunków projektowych. Wykorzystywanie możliwości dostępnego oprogramowania jest na relatywnie niskim poziomie. To tworzy młodym inżynierom pole do poszerzania swoich kompetencji, aby umieli w pełni wykorzystać dostępne narzędzia oraz możliwości analityczne tworzonych modeli, do optymalizacji i analiz porównawczych rożnych wariantów rozwiązań projektowych. Warto też pomyśleć o tzw. kompetencjach miękkich. Absolwenci politechnik są w swojej edukacji nieco odhumanizowani, czasami napisanie klarownym językiem opisu technicznego stanowi dla nich nie lada wyzwanie. Umiejętności formułowania własnych opinii, uzasadnienia proponowanych rozwiązań, ale też skonfrontowanie ich z argumentami innych stron, np. inwestora czy wykonawcy, stanowić mogą dużą pomoc w codziennej praktyce zawodowej.

Porozmawiajmy o projekcie, który zdobył Nagrodę PASCAL, czyli o poznańskim budynku Bałtyk. Co było największym wyzwaniem dla Pana jako projektanta wentylacji?
Ten projekt od początku powstawał w skomplikowanych okolicznościach. Była to, jak na warunki poznańskie, bardzo prestiżowa realizacja i mieliśmy świadomość, że przedstawiciele lokalnego rynku budowlanego będą się jej uważnie przyglądali. Ponieważ cały zespół projektowy – poza prowadzącymi projektantami z MVRDV – uległ wymianie po etapie projektu budowlanego, powstała konieczność wypracowania nowego podejścia do problemów postawionych przed zespołem. Ze względu na to, że lokalizacja była przeznaczona na biura sektora premium, staraliśmy się stworzyć możliwie dobre warunki komfortu wewnętrznego, głownie po-przez zapewnienie ilości powietrza wentylacyjnego przekraczającego znacznie minimalne wymogi normowe. Aby nie pogarszać przy tym wskaźników eksploatacyjnych i zapewnić niskie zużycie energii przez budynek, musieliśmy przekonać inwestora do zmiany koncepcji rozwiązania systemów HVAC na rozwiązania, z którymi nie miał wcześniej do czynienia. Dużą satysfakcję dało nam zweryfikowanie naszego projektu w trakcie procesu przetargowego, kiedy okazało się, że wyceny zaproponowanych przez nas rozwiązań zmieściły się w założonym przez inwestora budżecie i bez istotnych zmian zostały skierowane do realizacji. Ponadto wcielenie w życie ambitnych założeń projektowych udało się w bardzo trudnych warunkach wynikających z architektury i konstrukcji budynku. Uzyskanie wydajnego układu wentylacyjnego, elastycznego układu zasilania powierzchni najemców oraz wykorzystanie – często „odpadowych” – powierzchni na lokalizację urządzeń i wyposażenia technicznego wymagały żmudnej pracy całego zespołu projektowego nad precyzyjnym modelowaniem rozwiązań instalacyjnych i koordynacją proponowanych rozwiązań z przedstawicielami pozostałych branż.

W jaki sposób optymalizuje Pan swoje projekty pod kątem energetycznym?
Biorąc pod uwagę inwazję legislacyjną na tym polu (Ecodesign, charakterystyki energetyczne itd.), to właściwie trudno już zaprojektować budynek nieenergooszczędny. W moim przekonaniu kluczowe jest dobre bilansowanie oraz zrozumienie rzeczywistych potrzeb użytkowników i sposobu funkcjonowania obiektu. Dopiero na tej podstawie możemy zastanawiać się nad wyborem rozwiązań dostosowanych do zapotrzebowania na energię cieplną lub chłodniczą i odpowiednio reagujących na zmiany tego zapotrzebowania. Nie zawsze „zielona” technologia, np. kolektory słoneczne czy wymiennik gruntowy, ma uzasadnienie ekonomiczne w konkretnym obiekcie. Na pewno warto zawsze rozważyć potencjalne możliwości odzysku energii odpadowej, a więc zachować się jak na ćwiczeniach z termodynamiki – osłona kontrolna i analiza wejść i wyjść w bilansie energetycznym. Potem jednak trzeba to skonfrontować z analizą ekonomiczną opłacalności takich działań.

Czy współpraca z holenderskim biurem architektonicznym, które zaprojektowało budynek Bałtyk, bardzo różniła się od pracy z polskimi architektami?
Trudno to jednoznacznie ocenić. Holenderscy architekci występowali tu w specyficznej roli – bardziej jako kreatorzy i twórcy idei projektu. Za techniczną stronę realizacji projektu architektonicznego, szczególnie na etapie projektu wykonawczego i budowy obiektu, odpowiadała polska pracownia NOPP Architekci. Naszą rolą było „nie przeszkadzać” w realizacji tej dość awangardowej i oryginalnej koncepcji architektonicznej.

Jakich argumentów używa Pan najczęściej, aby przekonać inwestora do innowacyjnego rozwiązania?                            Inwestor oczekuje korzyści. Problem polega na tym, że nie zawsze wprost wiadomo, co będzie stanowiło dla niego tę korzyść. Często ma to silnie subiektywne zabarwienie. Nie zawsze odnosi się to wprost do rachunku ekonomicznego. Czasami większe znaczenie ma pewność eksploatacji, stopień skomplikowania obsługi lub efekt marketingowy. Mając pomysł na nowe, innowacyjne rozwiązanie, trzeba jeszcze znaleźć sposób na zainteresowanie nim inwestora i na przedstawienie mu korzyści, jakie może dzięki niemu uzyskać.

Jaki jest Pana projekt marzeń? Co by chciał Pan zaprojektować, gdyby nie musiał się liczyć z ograniczeniami, np. budżetowymi?
Brak ograniczeń to właściwie zaprzeczenie pracy inżyniera. Sens tej pracy to właśnie szukanie optymalnego rozwiązania w sytuacji konkretnych ograniczeń technicznych czy też finansowych. Myślę, że w takim projekcie marzeń chciałbym mieć przede wszystkim wystarczającą ilość czasu na gruntowne przemyślenie i wypracowanie koncepcji, poprzez analizę i porównanie rożnych rozwiązań, a potem możliwość zrealizowania tej koncepcji w czasie tworzenia projektu, a później nadzoru nad realizacją. To oczywiście wymaga zleceniodawcy, który będzie partnerem w pracy nad koncepcją, będzie zdeterminowany w jej późniejszej realizacji, a do tego pokryje wynagrodzenie projektanta. Brzmi dość przyziem-nie, ale na współczesnym rynku budowlanym może stanowić przedmiot marzeń. ❚

 

PIOTR KLIŃSKI

Termo Studio